metal warriors to niefortunna ofiara rynku kolekcjonerskiego

Najszczersza forma pochlebstwa
Z powrotem, kiedy obejmowałem Cybernator , ktoś zasugerował, żebym spróbował z lat 1995 Metalowi wojownicy na Super Nintendo. To było reklamowane jako kontynuacja Cybernator . Nie jest, ale do tego dojdziemy. Powiedziałem, że nie mam takich pieniędzy na pojedynczą grę. Cóż, czas robi z nas wszystkich głupców, bo teraz mam kopię. Nie pytaj.
Metalowi wojownicy jest czymś, o czym wiedziałem, że istnieje tylko ze względu na jego wartość. Mam całą książkę o historii Lucasarts i nie pamiętam, żeby nawet o niej wspominała (choć minęło trochę czasu od ostatniego złamania kręgosłupa). Został zaprojektowany przez twórców Zombie zjadły moich sąsiadów , gra, którą bardzo dobrze znam. Jednakże, Metalowi wojownicy cena trzymała mnie z daleka. Co jest jednym z największych problemów rynku kolekcjonerskiego.
Nie mylić z Walka z metalem lub Metalowi Marines
So, no, Metalowi wojownicy nie jest żadną kontynuacją? Cybernator . To prawda, że Konami opublikowało oba, ale wydaje się, że projekt był całkowicie zależny od Lucasarts. Pracowali nad nim całkowicie niepowiązani programiści i nie jest on uważany za część Kombinezony szturmowe seria, która Cybernator należy do.
Powiedziawszy to, z pewnością wygląda i gra jak sequel. Imitacja to chyba najszczersza forma pochlebstwa.
Metalowi wojownicy to gra typu side-scrolling mech i chociaż istnieją różnice, jeśli grałeś Cybernator , to będzie naprawdę znajome. Sterowanie, mechanika i ruch są w dużej mierze takie same. Sposób, w jaki rozwija się narracja, jest również oczywiste, że nie została zbudowana bezpośrednio na kościach Cybernator , ale inspiracja jest boleśnie oczywista.
Musisz znaleźć pierwszy bieg w swoim gigantycznym samochodzie-robocie
Jeśli jest jedna duża różnica między tymi dwoma tytułami, to właśnie to Metalowi wojownicy wydaje się być absolutnie zachwycony, że tu jestem. Podczas gdy Cybernator wydawał się być głęboko zaangażowany w makabryczne realia wojny, Metalowi wojownicy bardziej wydaje się, że jego projekt opierał się na zdaniu „czy nie byłoby fajnie, gdyby…”
Czy nie byłoby fajnie, gdybyś mógł wydostać się z mecha i wsiąść na pokład bezzałogowych? Tak, to całkiem fajne i naprawdę dobrze sobie z tym radzą. Jeśli wysiądziesz z mecha i zbliży się do niego mały koleś, mogą go ci odebrać. Czasami musisz też przebijać się pieszo przez facetów, aby osiągnąć swój cel. To stylowa odmiana i istnieje pewna strategia wymiany zbroi na coś nieco mniej zniszczonego.
Czy nie byłoby fajnie, gdyby nie było HUDa, a wszystko było komunikowane bezpośrednio na mechu? Absolutnie. Są widoczne oznaki, że Twój stompy robot nie czuje się dobrze. O wiele mniej oczywiste jest, o ile mocniej możesz popchnąć swojego mecha, podczas gdy pasek zdrowia wskazywałby na to, że nadszedł czas, aby się wycofać i znaleźć zdrowie.
Czy nie byłoby fajnie, gdyby twój robot miał miecz? Oczywiście.
Czy nie byłoby fajnie, gdyby twój robot miał czerwony hot rod? Zdecydowanie.
jakiego systemu operacyjnego powinienem używać
Pisklęta kopią gigantyczne roboty
Jedna rzecz, której życzę Metalowi wojownicy nie podążał Cybernator na jest jego ograniczone trwa. Obie gry wymagały pewnego zapamiętywania poziomu, aby przejść czysto, a trudno to osiągnąć, gdy po pięciu zgonach jest się zmuszonym zacząć od początku. Jedna z dziewięciu misji gry pojawia się tylko wtedy, gdy uda ci się przejść przez poprzednią bez korzystania z kontynuacji, więc możesz jej nawet nie zobaczyć, jeśli nie zagrasz do perfekcji.
Poziomy są dość zróżnicowane. Każdy z nich zwykle składa się w zmarszczkę, abyś mógł zgadywać. Jest też okazja do eksploracji, ponieważ pick-upy można ukryć w pustych zakątkach mapy. Do celu można dotrzeć różnymi drogami. Na przykład piąta misja pozwala ci przejść tunel pod mapą, aby uniknąć niektórych dużych dział na poziomie gruntu. Więc gdy Metalowi wojownicy jest trochę kutasem, który zmusza cię do rozpoczęcia od nowa, gdy zabraknie ci kontynuacji, trudno się na to złościć.
Wojna to piekło. Jednakże…
Metalowi wojownicy jest po prostu bardzo szczęśliwy, że tu jestem. Choć jego narracja wydaje się naśladować Cybernatora Wiadomość „wojna kosmiczna to piekło”, nie wydaje się tak szczera, gdy każda misja jest opatrzona kilkoma odlotowymi przerywnikami. Nawet otwór, w którym pokazuje pilota odpalającego mecha, wydaje się krzykliwy na innym poziomie. Cybernator czułem się, jakby składał oświadczenie (nawet bardziej w nieedytowanej japońskiej wersji), podczas gdy Metalowi wojownicy po prostu myśli, że to najfajniejsze.
Nawet muzyka, choć nieco powtarzalna, ma w sobie coś bardzo energetycznego w przeciwieństwie do Cybernatora więcej wysiłków filmowych. Może nie jest to najlepsza ścieżka dźwiękowa, ale jest w niej kilka całkiem dobrych robaków usznych.
Jest też tryb versus, który podobno jest doskonały. Jednak trudno jest przekonać męża, żeby zagrał przeciwko mnie cokolwiek kontradyktoryjnego, a w dzisiejszych czasach trudno o alternatywne towarzystwo. W dialogu gry są pewne wskazówki, które sprawiają, że brzmi to jak Metalowi wojownicy miał zawierać kooperację, co byłoby fajne, ale to tylko przypuszczenie.
Smak Robo
Podczas gdy Metalowi wojownicy oraz Cybernator są bezsprzecznie podobne, mają swoje wyjątkowe smaki. Nawet jeśli Metalowi wojownicy jest bardziej bogaty w funkcje, trudno byłoby mi twierdzić, że jedno jest lepsze od drugiego. Wydaje się, że zostały opracowane z myślą o różnych celach i obaj osiągają je równie zręcznie.
Jedno można powiedzieć na pewno, że Mike Ebert i Dean Sharpe wyraźnie pokochali swoje dzieło. Ekscytacja emanuje z każdego aspektu gry. Szkoda tylko, że przyszło i odeszło bez większego plusku. Podobno Nintendo zamierzało opublikować grę, ale ją porzuciło. Konami podchwyciło to, ale opublikowało tylko niewielką ilość tytułu. Nie chcę zbytnio spekulować na temat możliwości reedycji, ale niewiele gier zasługuje na więcej niż Metalowi wojownicy.
W przypadku innych tytułów retro, które mogłeś przegapić, kliknij tutaj!