review call juarez 118192

Oryginalny Call of Juarez trzeba było grać, żeby uwierzyć. Na przemian okropna i niesamowita mieszanka źle zaprojektowanych poziomów z niesamowitą dbałością o tempo, narrację i charakter (przez 50% gry można dosłownie recytować Pismo za naciśnięciem jednego przycisku myszy i strzelić bandycie w twarz innym ), CoJ szybko stał się ulubieńcem tych, którzy potrafili to tolerować.
Przewiń do kilku lat później, gdy stajemy w obliczu Call of Juarez: Więzy Krwi , prequel wydarzeń z oryginalnej gry. Wczesne nagrania z rozgrywki wydawały się sugerować mniej subtelne, bardziej napakowane akcją doświadczenie niż pierwsza gra. Mimo to, być może szansa na zapoznanie się z braćmi McCall, zanim bzdury całkowicie trafią w wentylator dla ich rodziny, stanowi ciekawą okazję.
Robi Więzy Krwi wspiąć się na szczyty (i doliny) swojego poprzednika, czy może go przewyższyć, by stać się czymś więcej?
Po skoku Brad Nicholson i Anthony Burch spróbują odpowiedzieć na te pytania.
Call of Juarez: Więzy Krwi (PlayStation 3, Xbox 360 (ocenione), PC (ocenione))
Deweloper: Techland
Wydawca: Ubisoft
Wydany: 30 czerwca 2009
Sugerowana cena producenta: 59,99 USD
Brad Nicholson (Xbox 360)
Co mnie zainteresowało? Call of Juarez: Więzy Krwi nie była narracją ani strzelaniną. To było zachodnie ustawienie. Interakcja w świecie, w którym duży ssak jest głównym środkiem transportu, jest orzeźwiająca, niższe pragnienia mają pierwszeństwo przed myślącymi, a przemoc jest jedynym sposobem rozwiązywania konfliktów. Ale poza kaktusami, żwirem, kanionami i głupimi akcentami, nie znalazłem niczego wartościowego. Więzy Krwi to przeciętny strzelec, który ślizga się, zapada i przechodzi w kompletną przeciętność lub niższą. Gra to ćwiczenie w apatii — nie jest ani stała, ani płynna. Innymi słowy, nie jest zniewalający .
jakie są wszystkie strony e-mailowe
Fabuła gry toczy się wokół trzech braci, którzy szukają sposobu na odbudowanie swojej własności i godności w dzikich latach 60. XIX wieku. Gra rozpoczyna się od dwóch grywalnych braci, Thomasa i Raya, w przegranej walce z Armią Unii. Gdy bracia zdają sobie sprawę, że ich rodzinna plantacja jest w tarapatach, opuszczają armię konfederatów i udają się na wzgórza. Kiedy docierają do ich domu, odkrywają spalone drewno, martwą matkę i zrozpaczonego brata. Niedobrze.
Przysięgając odbudowę, ale chcąc uniknąć schwytania przez armię Konfederacji i jej durnego dowódcę, trzej bracia udają się na zachód. Ray i Thomas zmieniają się podczas tej wielkiej przygody: stają się mordercami i złodziejami — prawdziwymi banitami.
Ale czekaj, to nie wszystko: w późnym ujawnieniu fabuły bracia uważają, że najlepszym sposobem przywrócenia rzeczy do dawnych czasów jest złoto Azteków. Po dopracowaniu szczegółów od razu pojawiają się dwa problemy: kobieta i wysoce nastawiony generał. Sprawy wymykają się spod kontroli z powodu tych relacji w całej grze.
Historia zawiera ciekawe elementy: oszustwo, podstęp, chciwość, lekceważenie moralne, a nawet miłość. Ale egzekucja jest słaba i uproszczona. Pojazdami na działce są dwaj bracia. Ray, szorstki brat, mówi jak niedorozwinięty i wydaje się, że ma te same podstawowe motywacje, co kot domowy. Zamyślony Tomasz nie jest ciekawszy niż tektura. Nawet kobieta — główna inicjatorka miłości i oszustwa w grze — jest płaską, stereotypową zadziorną laską, która w końcu pogrąża się w śliniącym się bałaganie. Nudne metafory i głupia symbolika pojawiają się również w przypadkowych odstępach czasu, co mnie rozśmiesza i zastanawiam, dlaczego Techland zawracał sobie głowę tymi dwiema technikami.
Więzy Krwi opowiada o wyobrażeniu starego, nieokiełznanego amerykańskiego Zachodu — świata, w którym Ray i Thomas z powodzeniem przecinają pasmo, pozostawiając po sobie stos ciał i krwi. Strzelanina nie jest zbawicielem historii — jest archaiczna, czasami schodząc na podstawowe terytorium strzelnicy.
Oto oferta: gra ma różnorodne oldschoolowe bronie i gracze używają ich w taki sam sposób, jak bohaterowie zachodnich filmów - dwie rozpalone do czerwoności, dymiące beczki. Każda sytuacja bojowa to bitwa o stałych fragmentach: kolejka strażników lub rdzennych Amerykanów pojawia się na konstrukcjach planu filmowego lub na piaszczystych (czasami trawiastych) szlakach pod nimi bez obawy przed nadchodzącym gradem kul. Wraz z tym pojawia się poczucie inicjacji. Zawsze byłem sprzedawcą śmierci, ale jednocześnie to farsa. Sztuczna inteligencja nie jest inteligentna, a poziomy są dość liniowe.
Na początku każdej misji masz do wyboru kontrolę nad Rayem lub Thomasem. Ray jest awanturnikiem z tych dwóch, zdolnym do używania dwóch pistoletów; on jest najlepszy, gdy nie zależy ci na robieniu bałaganu. Thomas to facet dalekiego zasięgu, który potrafi się wspinać i przedzierać się lassem przez poziomy. U mnie zadziałała dwoistość podejścia. Zmieniło to sposób, w jaki grałem w tę grę i wydawało się, że jest lepsze. Jednak jest to słabo uświadomione: większość misji kończy się strzelaniną bez względu na staranność i z jakiegokolwiek powodu, Więzy Krwi nie można grać w trybie kooperacji — nawet jeśli drugi brat jest zwykle w pobliżu.
W kampanii gry są dwie rzeczy, które bardzo chciałem pokochać, ale po prostu nie mogłem. Pierwszym z nich jest mechanika bullet-time. Gdy zabijasz kolesi, mały pasek się zapełnia, pozwalając ci wpaść w nadprzyrodzony, nadmiernie skoncentrowany stan, aby zniszczyć szeregi żołnierzy za pomocą kilku naciśnięć przycisków. Czasami jest to świetny system, idealny do sprzątania pokoju lub paskudnej alejki. Ale znowu egzekucja jest słaba. Kiedy wypełnisz pasek, tak nie jest. Licznik odliczający uruchamia się natychmiast, dając ci mniej niż minutę na zainicjowanie trybu ostrości, zanim licznik będzie musiał zostać uzupełniony. Istnieje kilka luk w działaniu i często znajdowałem się bez skupienia, kiedy najbardziej tego potrzebowałem. Druga sprawa to Shootout. Podobnie jak oldschoolowe westerny, masz możliwość okrążenia złoczyńcy jeden na jednego w klasycznym scenariuszu. Kamera przesuwa się do ręki twojej postaci, a kiedy zadzwoni dzwonek, łapiesz broń i kładziesz złego człowieka na ziemi. Słaba kontekstualizacja sprawi, że będzie to jedna z najbardziej frustrujących części gry. Zrobiłem to ponad dziesięć razy i nigdy nie zrozumiałem, gdzie powinienem kierować ręką. Smutne, biorąc pod uwagę, że Shootout mógł posłużyć jako wspaniałe zakończenie misji, zamiast zamieszania, jakim jest.
Tryb dla wielu graczy działa na korzyść gry, ale nie ekscytuj się zbytnio: to podstawowy element z niektórymi poziomami i postaciami usuniętymi bezpośrednio z kampanii. Możesz w nim grać jako Bandyci lub Lawmen w różnych trybach strzelania, aby zabić z prostymi celami – zabić tego gościa znacznikiem nad głową, zabić tych kolesi w określonym czasie i tak dalej. Co zaskakujące, jest to przyjemne. Strzelanie jest lepsze, gdy postacie schylają się, nurkują i biegają. Fajny system nagród (za zabicie kogoś nagradzany jest gotówką) łączy się z podstawowym systemem ulepszeń w różnych przyziemnych klasach postaci. Ma nogi, ale nie jestem pewien, jak długo ludzie będą się trzymać. Niektóre poziomy są zbyt duże lub zawiłe dla prostej mechaniki, a kilka klas wyższego poziomu wydawało mi się zbyt potężnymi w mojej ograniczonej grze.
Call of Juarez: Więzy Krwi nie jest straszną grą. Wręcz przeciwnie, jest to gra z mnóstwem niezrealizowanego potencjału, która działa ze ziarnem. Kilka razy, kiedy możesz podróżować po otwartych równinach z koniem, żałowałem, że całe to doświadczenie było takie. Przeciwstawiając się duchowi, który próbuje schwytać, Call of Juarez to mocno związana, przeciętna strzelanka z nieciekawą historią, płaskimi postaciami i nudną sztuczną inteligencją. Jestem fanem zachodnich strzelanek, ale nie znalazłem w tym nic ciekawego. Jeśli masz ochotę na jakiś idiotyczny południowy komentarz lub okazję do zabicia strażników (lub Indian) sześciostrzałową bronią, wypożycz to.
Wynik: 5.0
Antoniego Burcha(komputer)
Muszę się nie zgodzić z Bradem — Więzy Krwi to chyba straszna gra. Mówię prawdopodobnie dlatego, że nie jestem pewien, w jakim stopniu moja własna znajomość i uwielbienie dla pierwszej gry wpływa na moje odczucia wobec tej kontynuacji.
Oryginalny Call of Juarez był wadliwym arcydziełem; chociaż połowa gry składała się z niezgrabnych misji skradania się i nadmiernie liniowego projektu poziomów, jej niezwykle sprytna narracja i przyjemna zachodnia estetyka sprawiły, że jest to jedna z moich ulubionych strzelanek pierwszoosobowych wszechczasów.
Po ukonczeniu Więzy Krwi w ciągu dnia mam tylko jedno pytanie: co do piekło stało się?
Nieinteraktywne przerywniki? Dwóch bohaterów, których style gry są prawie nie do odróżnienia? Narracja całkowicie pozbawiona pilności i wagi, owinięta wokół niezręcznej i niezadowalającej strzelaniny? Kim jesteś i co zrobiłeś Call of Juarez ?
Pierwsza gra polegała na naprzemiennej kontroli gracza (bez użycia przerywników filmowych) między wielebnym Rayem, rewolwerowcem z piłką, a Billym Candlem, kompletnym słabeuszem. Chociaż większość poziomów Billy'ego była dość do niczego, tak ostro kontrastowały z sekwencjami „zabicia-thona” Raya, że pojawiła się naprawdę interesująca dynamika między bezradnością a mocą, która nie tylko zaowocowała ciekawie rozplanowanym trybem kampanii, ale także przyciągnęła obu bohaterów do gracza. . Ta podstawowa struktura, w połączeniu z uproszczoną, ale instynktowną strzelaniną, sprawiła, że Call of Juarez coś dziwnie pociągającego.
Żaden z tych uroków nie jest obecny w Call of Juarez: Więzy Krwi . Dwie grywalne postacie nie mają ciekawych różnic w rozgrywce, poza tym, że poleganie Thomasa na broni dalekiego zasięgu czyni go nudnym jak diabli. Ponieważ żaden z bohaterów nie czuje się naprawdę inny od drugiego, całkowicie brakuje niezwykle satysfakcjonującego tempa pierwszej gry; każda misja przypomina ostatnią, zlecając graczowi zdmuchnięcie setek wrogów za pomocą okazjonalnej sekwencji strzelania w stylu galerii z użyciem armaty lub pistoletu gatlinga.
Historia wije się bez celu od punktu do punktu fabuły, ponieważ słabo umotywowani złoczyńcy przysięgają zemstę bez prawdziwego powodu, a bracia znajdują najsłabszą wymówkę, by wciągnąć się w strzelaninę. Długie, nieciekawe przerywniki eliminują wszelką moc narracyjną, która mogła zostać wyciśnięta z możliwości grania jako którykolwiek z braci w dowolnym momencie. Jeden punkt fabuły, który Więzy Krwi absolutnie potrzebne do przybicia — mianowicie przemiana Raya z mordercy w męża Bożego — wydawała się tak nagła i wręcz leniwa w wykonaniu, że mam silną pokusę, by nazwać całą historię całkowitym obmyciem.
Cholera, nawet strzelanina nie jest już zabawą. Dodano nowy automatyczny system osłon, który niezręcznie i natychmiastowo sprawia, że twoja postać kuca za dowolnym nieruchomym obiektem o odpowiedniej wysokości. Chociaż początkowo wydawało się to bardziej uproszczoną wersją systemu osłon, który można znaleźć w prawie każdej nowoczesnej strzelance, niesamowicie odpychające jest przejście od martwego sprintu do przykucnięcia dwa cale nad ziemią tylko dlatego, że twoja postać zatrzymała się przed beczką. Automatyczna okładka nieustannie rzucała moje poczucie perspektywy i lokalizacji, sprawiając, że strzelanina była niepotrzebnie zagmatwaną sprawą. Nawet kiedy udało mi się wyjść z mojej niepożądanej osłony, równie niezgrabny system automatycznego celowania – którego nie da się wyłączyć, nawiasem mówiąc – okradł mnie z jakiejkolwiek satysfakcji, jaką mogłem czerpać z niszczenia dosłownych armii bandytów i Indian. . I nawet nie zaczynaj mnie od szybkich rozgrywek, w których gracz musi zbliżyć swoją wirtualną rękę tak blisko swojej wirtualnej broni, jak to możliwe, aż w końcu dobierze, gdy niewidzialny dzwonek zadzwoni arbitralnie; chociaż te pojedynki mogą być intuicyjne na konsoli, prawie nie da się ich odtworzyć za pomocą myszy i klawiatury.
W rzeczywistości tryb dla wielu graczy nie jest taki zły, chociaż mam poważny problem z włączeniem do cholery snajperki w zachodniej grze. Reszta broni wydaje się odpowiednio wyważona do walki na bliskim i średnim dystansie, ale karabin snajperski wyrzucił przynajmniej jeden mecz, w którym grałem, całkowicie bez bicia. Jednak poza tym jednym niezręcznym wyborem projektu, miałem zaskakująco dużo zabawy biegając z dwoma rewolwerami, strzelając zarówno w bandytów, jak i stróżów prawa.
domyślna brama nie jest dostępna Windows 10 ciągle się dzieje
Ogólny, Więzy Krwi jest niepodobny do żadnej kontynuacji, w jaką kiedykolwiek grałem. Dosłownie wydaje się, że Techland studiował oryginał Call of Juarez , zidentyfikował wszystkie rzeczy, które sprawiły, że wydawał się świeży i interesujący, i celowo pominął je w sequelu. To, co kiedyś było serią dziwnie odurzających pół-sukcesów, zamieniło się w nudną, niesatysfakcjonującą, pozbawioną oryginalności skorupę swojego dawnego ja. Niezależnie od tego, czy byłeś fanem pierwszej gry, czy nie, Więzy Krwi nie ma prawie nic do zaoferowania.
Wynik: 2,0
Łączny wynik: 3,5 - Słaby (3s gdzieś poszło nie tak. Pierwotny pomysł może obiecywać, ale w praktyce gra się nie powiodła. Czasami może być ciekawa, ale rzadko.)